Wyjazd na studia

Młodzież w wieku szkolnym bardzo często wręcz nie może doczekać się wyprowadzki od rodziców i rozpoczęcia życia „na własny rachunek”.

Wyjazd na studia to ciężki czas dla kogoś, kto jest zżyty z domem

rowerekOstatnie kilka słów umieszczone zostało w cudzysłowie, dlatego, że najczęściej chodzi tutaj o wyprowadzkę z domu w celu studiowania na wyższej uczelni w odległym mieście – nie można tutaj mówić stricte o życiu na własny rachunek, w momencie, gdy za większość aspektów naszego życia ciągle płacą rodzice. To oni opłacają kwotę wynajmu mieszkania bądź pokoju w akademiku (w zależności od tego, gdzie zdecydowaliśmy się zamieszkać na te kilka lat), oni dbają o to, byśmy mieli za co kupić sobie jedzenie i ubrania. Bardzo często sami tego nie dostrzegamy i z dumą opowiadamy o tym, jak to sobie w życiu doskonale radzimy. Szczególnie kusząca jest wizja życia bez rodziców, kontrolujących dokąd wychodzimy, z kim oraz kiedy planujemy wrócić, bez potykania się o rowerki dla dzieci, należące do młodszego rodzeństwa i bez konieczności serwowania bratu czy siostrze posiłków na specjalnej zastawie dla dzieci marki skip hop. Momentami jednak, kiedy już zamieszkamy sami, przychodzi nam do głowy, że tak właściwie to nieźle byłoby wrócić tam choćby na parę miesięcy, nawet jeśli codziennie mielibyśmy potykać się o jeździk brata – choćby po to, by mieć zawsze przygotowany ciepły posiłek, czekający na nas.

Gdy wrócimy do domu po długim dniu spędzonym w szkole, uprane ubrania i możliwość porozmawiania twarzą w twarz z którymś z rodziców, gdyż doskonale wiemy, że telefon nie zastąpi takiego kontaktu.