Siedziska stadionowe były niewygodne

W zeszłym tygodniu dałam się zaciągnąć na mecz piłkarski. Mój chłopak jest wielkim fanem lokalnej drużyny, ma nawet jakąś tam kartę stałego kibica, dzięki której ma zniżki na bilety. Sama nie bardzo interesują się piłką nożną.

Komfort na meczu – wygodne siedziska stadionowe

siedziska stadionoweWiem jak wygląda spalony i jakie są zasady, ale oglądanie przez półtorej godziny jak kilkunastu facetów biega za jedną piłką, nie wydaje mi się zajęciem ekscytującym. Musiałam się jakoś przemóc, żeby towarzyszyć mu na tym meczu. Było to dla drużyny być albo nie być w lidze, by byli na miejscu spadkowym i w każdej chwili mogła nastąpić degradacja. Tyle przynajmniej mi powiedział. Jak dla mnie taki mecz był zdecydowanie za głośny i zbyt tłoczny, bo trybuny sportowe były niemalże pełne. Byłam otoczona przez rozwrzeszczanych facetów, którzy byli gotowi rzucić się na sędziego, jeśli według nich podjął niesłuszną decyzję. Ale najgorsze były jednak krzesełka stadionowe. Były nawet mniej wygodne niż krzesełka w starych pociągach PKP. Nie sądziłam, ze może być coś gorszego niż one. W pociągach przynajmniej ma się oparcie, a tutaj krzesełka są malutkie i nie da się oprzeć. Od teraz siedziska stadionowe są numerem jeden na mojej liście najmniej wygodnych rzeczy na świecie. Pierwsza połowa była ciężka do wysiedzenia, ale druga to był koszmar, mimo iż na przerwie cały czas starałam się być w ruchu i nie siadać, żeby się rozruszać.

Nie mogłam doczekać się momentu, kiedy trybuny sportowe wreszcie opustoszeją, a ja będę mogła wrócić do domu i położyć się na wygodnym łóżku, żeby odpocząć. Dobrze, ze przynajmniej drużyna, której kibicuje mój chłopak wygrała, bo inaczej miałabym marudnego towarzysza przez całą drogę do domu.